*Oczami Christiana*
‘Czemu Demi już pojechała? – Mówiłem sobie w myślach- Justin już z nią zerwał? To się wkurzyła. Znam to uczucie. Tak jak tata zabiera mi pilota od telewizora, bo za długo oglądam. Wtedy ja się wkurzam… Czemu ja tak długo myślę? Może powinienem pójść do Justina… Ciekawe, czy Bella też tam jest, czy wyszła gdzieś… Nie no, pewnie że tam jest! Tylko teraz zapukam…
*Oczami Belli*
-Raczej dobrze. Więc… -spojrzałam mu prosto w oczy-Będę twoją dziewczyną.- Powiedziałam to i się uśmiechnęłam.
Justin był bardzo zadowolony, na jego twarzy malował się wielki uśmiech. Ciekawe tylko, co teraz b…będziemy robić…
‘PUK-PUK’ Usłyszałam stukanie do drzwi. Do pokoju wszedł Chris. Miał minę, jakby nam przeszkodził, bo się obejmowaliśmy. Justin chyba nic by nie powiedział, ze szczęścia, choć nie wiem, czy naprawdę się tak cieszył… Musiałam coś powiedzieć.
-Spokojnie Chris, teraz nie przeszkodziłeś. –Uśmiechnęłam się do niego i odeszłam od Justina.
-Ufff… To dobrze, ale teraz pukałem. – Powiedział szubko.- A co jest z Justinem, że tak stoi i się uśmiecha?- Zapytał niepewnie.
-Wydaje mi się, że się z czegoś cieszy…- Śmiać mi się chciało, gdy to powiedziałam.
-Tylko z czego?- Dopytywał się Chris.
-Już nie twoja sprawa.- Justin powiedział to tak oschle. Nie wiem dlaczego. Przecież Chris nam teraz nie przeszkodził, ani nie był niemiły. On po prostu jest młodszy.
-Justin! –Krzyknęłam do niego- Nie bądź niemiły dla Chrisa! Jasne?
-Aha… -Opuścił głowę, jakby się wstydził.
-Czemu on cię tak słucha?- Spytał Chris.
-Hmm… Wiesz co… To może dlatego, że…- Nie mogłam dokończyć, bo Justin mi przerwał.
-Chris, my teraz idziemy do centrum handlowego, kupić Belli jeszcze jakieś ubrania. –Powiedział to patrząc na Christiana.
-Nie przerywaj mi. A kiedy to ustalaliśmy, że idziemy do centrum handlowego?- Justin jakoś strasznie się rządził.
-Przepraszam. Mówię ci to teraz. - Patrzył mi przepraszająco w oczy. Wygladał jak taki słodki mały piesek…
-Ale nie możemy tak zostawić Chrisa…- Zmiękłam przy tym jego spojrzeniu, które z przepraszającego zmieniało się w zalotne.
-Mną się nie przejmujcie. Możecie iść. Ja pójdę do Scotta. – Uśmiechnął się.
-O. To dobrze. Powiedz mu, że wychodzimy z Bellą.- Powiedział Justin
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy w stronę limuzyny. Szliśmy w milczeniu. Ja byłam pewna siebie, ale Justin czuł się chyba winny. Gdy wsiedliśmy do limuzyny, zaczęłam rozmowę.
-I co? Zadowolony z siebie?- Nie patrzyłam na niego. To miała być kara.
-Nie…- Powiedział speszony.
-Czemu byłeś dla niego taki nie miły?- Wciąż na niego nie patrzyłam.
-Sam nie wiem… Chciałem spędzić z tobą trochę czasu …- Nie dałam mu dokończyć.
-Dlatego chciałeś go wyrzucić z pokoju?- Przecież on nie wie jeszcze, ze jesteśmy parą.
-Nie dałaś mi dokończyć. Chciałem z tobą pobyć sam na sam.- Uśmiechną się zalotnie.
-To nie jest powód, żeby być takim dla piętnastolatka.
-Wiem. Przeproszę go, jak wrócimy. A czy teraz możesz na mnie spojrzeć? – Spytał smutnym głosem. A ja na niego spojrzałam. – Dojechaliśmy. Wysiadasz?
-No przecież nie zostanę tutaj. –Uśmiechnęłam się lekko.
Chodziłam z Justinem po różnych sklepach i kupiłam sobie różne zestawy (od aut. Zestawy są na samym dole). Weszłam też do sklepu z bielizną. Kazałam Austinowi czekać przed sklepem, ale mnie nie posłuchał i musiał wejść. Przymierzyłam bieliznę, oczywiście nie pokazywałam się w niej Bimberkowi i chyba był z tego powodu smutny. Zapłacił i wyszliśmy. Byłam zmęczona, więc pojechaliśmy. Przed hotelem było wiele paparazzi. Szober musiał nas przed nimi ochraniać. Wbiegliśmy szybko do hotelu i pobiegliśmy do pokoju.
-Dzięki Justin z te ciuchy! – Krzyknęłam głośno i rzuciłam mu się na szyję. Torby z ubraniami leżały na podłodze.
-Nie ma za co.- Też mnie przytulił i uśmiechną się.
-Nie wiem, jak ci się odwdzięczę!- Justin wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Sam położył się obok mnie.
-Mam już pewien pomysł…- Powiedział zalotnym głosem.
Zaczął mnie całować. Na początku delikatnie, a potem coraz namiętniej. Cały czas odwzajemniałam pocałunki. Było mi tak miło! Jemu chyba też. Co sekundę myślałam, że zmierza do czegoś więcej. Położył swoją dłoń pod moim biustem, ale nie dotykając go. Przez chwilę się wystraszyłam, ale czując, ze nic nie robi uspokoiłam się. Nasze pocałunki stawały się powoli coraz słabsze… Delikatniejsze. Aż w końcu przestaliśmy się całować. Patrzyliśmy dobie prosto w oczy. Ta chwila była cudowna. Czułam się wspaniale leżąc koło niego.
-Wystarczy takie podziękowanie?- Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-No nie wiem, nie wiem… - Odpowiedział patrząc zalotnie w moje oczy.
-----------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, ze wam się podoba. Pisałam bardzo długo, aby było ciekawe i
mam nadzieję, że jest. Proszę o komentarze, których ostatnio bardzo brakuje.
Mam nadzieję, że będzie ich więcej, bo jeśli nie będzie ani jednego komentarza
(a mam nadzieję, że ze trzy się znajdą) to nie będzie następnego rozdziału.
A teraz będzie coraz goręcej...
#PaPa
Jesli macie jakieś pytania to na TT pisać ( @kasiakurczewska ) lub na mail (kasiablogspot@gmail.com)
Ale super zwłaszcza końcówka Mhm.. :D
OdpowiedzUsuń