29 czerwca 2011

Rozdział 9

-Jesteśmy już gotowi. – powiedziałam.
-Przebranie zajęło wam piętnaście minut. Co wyście tam robili?- Zapytał z udawaną złością.
-Mało ważne. Ale idziemy?
-Tak. – W tym momencie podszedł do nas Justin i podał mi deskę. Sam swoja trzymał w drugiej ręce.
-Chris, masz swoją deskę w pokoju? – Zapytał Justin.
-Tak. Już biorę. – Wziął deskę i wyszliśmy.
     Pod skatepark podwiózł nas zwykły samochód, abyśmy nie rzucali się w oczy. Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy jeździć.
-Jeździłaś kiedyś na desce? – Zapytał Justin.
- Kilka razy. – Uśmiechnęłam się do niego.
- Okej. Ale może poduczyć cię trochę? – Zapytał z nadzieją.
-Wiecie co… Może ja pójdę jeździć, a wy róbcie co chcecie. –Powiedział Chris i poszedł.
-Wystarczy, że będziesz patrzył. – Pocałowałam go w policzek i pojechałam na desce, na rampy.
-Nie za wcześnie na rampy? – Zapytał Justin, który podjechał do mnie na desce.
-Jeszcze się przekonasz. – I uśmiechnęłam się.
           Pojechałam, a Justin się zatrzymał. Zaczęłam robić różne triki. Justin chyba się bardzo zdziwił, bo jego mina wyglądała komicznie. Po chwili przyłączył się do mnie i zaczął się popisywać. Jeździliśmy, a po kilkunastu minutach zeszliśmy.
-Dobrze jeździsz. – Powiedział Justin i uśmiechnął się.
-No, wiem.- Też się uśmiechnęłam.
-A ja? – Zapytał Justin.
- Ty dostaniesz buziaka. – Podeszłam do niego i cmoknęłam go w policzek.
- Dziękuję. – Powiedział Justin. W tej chwili zobaczyliśmy Chrisa, który spadł z rampy. Szybko do niego podbiegliśmy.
-Chris! Nic ci nie jest? – Krzyknął Justin, ale nie ze złością w głosie, tylko z przejęciem.
- Noga mnie strasznie boli! – odpowiedział.
- Pokaż. – Justin obejrzał kolano. Chris miał wielką ranę i chyba złamaną nogę. – Dzwoń na pogotowie.
-Nie mam telefonu! – Byłam przejęta ta sytuacją.
-Masz. – Justin podał mi swój telefon.
                  Wykręciłam numer i pogotowie po chwili było. Żal mi było Chrisa. Spytaliśmy się, czy możemy z nim jechać, ale się nie zgodzili. Przytuliłam się do Justina, a on dzwonił do Scotta, który nie odbierał telefonu. Widzieliśmy, jak Chris odjeżdża w karetce. Zaczęłam płakać.
-Bella, nie płacz. Wszystko będzie dobrze. – Przytulił mnie mocniej. – jeszcze raz zadzwonię do Scotta. – Justin dzwonił, ale Scott nadal nie odbierał. – powinniśmy już isć do hotelu. Chodź do samochodu. – Tylko pokiwałam głową.
         Szliśmy w milczeniu, bo o czym tu mówić? Weszliśmy do samochodu. Położyłam swoja głowę, na kolanach Justina. Potem chyba zasnęłam. Obudziłam się w hotelu na łóżku. Justina nie było w pokoju. Wstałam. Przebrałam się (Zestaw 1) i wyszłam. Poszłam do pokoju Chrisa. Drzwi były zamknięte. Dopiero teraz zobie to przypomniałam. Chris ma pewnie złamana nogę. Zapukałam do drzwi od pokoju menagera Justina, Scotta. Po chwili drzwi się otworzyły.
-Bella. Wejdź. – Powiedział Scott.
-Wie pan, gdzie jest Justin? – Zapytałam.
- Pojechał do Chrisa. – Odpowiedział.- Też chcesz tam pojechać?
-Nie. Ja pójdę już do swojego pokoju. – Powiedziałam. Byłam speszona ta sytuacją.
-Mogę zadzwonić po Justina, żeby przyjechał. – Zaproponował mi. Chciałam, żeby Justin przyjechał, ale lepiej, żeby był z Christianem.
-Nie. Niech zostanie z Chrisem. – I wyszłam.
          Poszłam do swojego pokoju, a raczej do pokoju Justina. Położyłam się i zaczęłam rozmyślać. Dlaczego Justin mnie nie obudził? Pojechałabym z nim do Chrisa, ale teraz to po co. Ale mi się nudzi to rozmyślanie. Jestem zmęczona. Pójdę spać. I znowu zasnełam.

*Oczami Justina*
       Czekałem, przed pokojem Chrisa. Miał operację. Nie zazdroszczę mu. Złamana nowa w kolanie… O. telefon mi dzwoni. Scott?
-Halo?- Powiedziałem.
-Justin. Bella się obudziła. –Powiedział.- Spytałem się jej, czy chce do ciebie pojechać, ale powiedziała, że nie.
- Aha. Dobra. To nie namawiaj jej już.
-A co u Chrisa?- Zapytał.
-Ma złamana nogę w kolanie. Operacja. – Odpowiedziałem.
-Nie dobrze. To może pojedź do hotelu, a ja będę z Chrisem, ok.?
-Dobra, zaraz jadę. – Powiedziałem i się rozłączyłem.
                Wsiadłem do samochodu i po piętnastu minutach byłem na miejscu. Pobiegłem do Scotta. Powiedział, że zaraz wyjedzie. Poszedłem do Belli. Pewnie się bardzo nudzi. Wszedłem do pokoju. Bella spała. Położyłem się obok niej i zacząłem gładzić jej policzek.

*Oczami Belli*
             Czułam, jak Bieber gładzi mnie po policzku. Obudziłam się. Spojrzałam mu prosto w oczy. Justin mnie pocałował. Ale to nie był zwykły pocałunek. Był namiętny. Całowałam się z Justinem już bardzo długi czas. Zaczęłam się rozbierać.

------------------------------------------------------------------------------
Bedzie #HOT Mam nadzieję, że rozdział wam się
podoba. Dzisiaj mam wenę, ale macie więcej komentarzy
pisać! Jeśli przeczytałes rozdział, wstaw chociaż 
buźkę w komentarzu! Dla mnie to bardzo
#ważne ! Mam #NADZIEJA(nadzieję) że teraz się 
#STARANIA (postaracie)
#ZaUfAnIe

Mam więcej pomysłów, ale jak nie bedzie 
komentarzy w tym rozdziale, to nie wstawię 
juz żadnego rozdziału. 
Bardzo mi przykro, ale to nie jest już moja wina...

#KOMENTARZE

Rozdział 8

--Justin…- Trochę się go przestraszyłam. Leżałam obok niego na łóżku, w hotelu, w jakimś mieście, a drzwi od pokoju były zamknięte na klucz.- Co masz na myśli? –Lekko się od niego odsunęłam.
-Nie wiesz?- Nadal uśmiechał się zalotnie i zbliżał się do mnie.
-Nie. Nie wiem, o co ci chodzi?- Zapytałam. Byłam już na końcu łóżka, a on ciągle się do mnie przybliżał.
-Czy ten pocałunek… - Zaczął się nachylać nade mną.- Nie był za krótki?- Uff… Już myślałam, że… Sami się domyślcie.
-Sądzę, że nie. –Odpowiedziałam stanowczo i wstałam.
- A ja myślę, że był. – Justin też wstał i Obią mnie, trzymając swoje ręce na moich biodrach.
-Ale nadrobimy to później. – Odeszłam od Bieberka i poszłam w stronę drzwi.- Miałeś przeprosić Chrisa. – Otworzyłam mu drzwi.
-No tak… Zapomniałem. – Podszedł do drzwi i popatrzył na mnie.- Ale ty może tutaj zostaniesz?
-Wstydzisz się swojej dziewczyny?- Zapytałam.
-Nie, tylko wolałbym sam pogadać z Chrisem. –Spojrzał mi w oczy.- Dziewczyny go peszą.
-No… nie wydaje mi się. Ale zostanę, abym ciebie nie peszyła. – Wypchnęłam go za drzwi i je zamknęłam.
          A tak w ogóle, to co ja miałam robić? Nudno tu było. Samej w pokoju hotelowym? Bez Justina? On to chociaż mógł mnie rozbawić, albo… Och! Ten jego pocałunek! To było takie słodkie! Jest moim pierwszym chłopakiem, w którym się zakochałam… A może drugim? – Przypomniałam sobie Cody’ego- On też był fajny, ale… On chodził ze mną, tylko po to, żeby być sławnym w szkole. Tak to mnie nie kochał. Ale jaką mam pewność, czy Justin mnie kocha? Cody też mi to mówił. Choć Justin jest delikatniejszy. Gdy mnie całował był delikatny. A Cody? Nawet nie wiem, czy mnie z kimś nie zdradzał…

*Oczami Christiana*
                 ‘PUK-PUK’ Ktoś zapukał do drzwi, a potem wszedł. To był Justin. Byłem na niego obrażony. On poszedł z Bellą do centrum handlowego, a mnie zostawił. Jaka dziewczyna jest ważniejsza od kumpla?
-Hej Chris. – Nic mu nie odpowiedziałem. – Przepraszam cię,  że sam poszedłem z Bellą do sklepów, a ciebie zostawiłem i byłem niemiły. – Powiedział szybko.
- No dobra. Nie będę się na ciebie gniewał. – Justin usiadł na fotelu, obok mojego.
– Ale… Dlaczego ty tak słuchałeś Belli? Nawet swojej mamy tak nie słuchasz.- Zaśmiałem się.
- Bo moja mama nie jest moją dziewczyną. – Uśmiechną się, a ja trochę zaniemówiłem.
-Przecież znasz ją dopiero kilkanaście godzin. Nie cały dzień. – Wydukałem.
-No tak… też mi to mówiła, ale jakoś tak się ułożyło. – Delikatnie pokiwałem głową. Znów usłyszałem pukanie. Powiedziałem proszę i do pokoju weszła Bella.
-Skończyliście już rozmawiać?- Zapytała.
-Tak. – odpowiedziałem, po czym się uśmiechnąłem.
-To co teraz robimy?- Zapytała. Chyba mnie też miała na myśli.
- Może pójdziemy do skateparku?- Zapytał Justin. Choć nie wiem, czy to miało być pytanie…
-Okej. To ja pójdę się przeprać.- Powiedziała Bella, po czym wyszła z pokoju.
-Może my też lepiej się przebierzmy. – Powiedziałem.
- Dobra. To zaraz przyjdę tu z Bellą i pójdziemy, ok.?- Zapytał.
-Ok. – I wyszedł, a ja zacząłem się przebierać.

*Oczami Belli*
    Weszłam do pokoju, a chwilę po mnie do pokoju wszedł Justin. Chyba też chciał się przebrać.
-To ja pójdę się przebrać do łazienki, a ty tutaj możesz się przebrać.- Powiedziałam, po czym poszłam się przebrać.
      Ubrałam się w zestaw, który kupił mi Justin. W zasadzie, wszystkie zestawy, które mam były przez niego kupione. Założyłam blado różową bluzkę i niebieskie jeansy. Do tego wzięłam różowe trampki. Oczy pomalowałam tuszem czarnym, a usta błyszczykiem.(Zestaw 6) Włosy związałam w koński ogon. Po kilku minutach wyszłam z łazienki. Justin miał na sobie jasne, pościerane jeansy i był bez koszulki.
-Którą założyć? – Zapytał mnie i pokazał dwie koszulki. Jedna była czarno- biała, a druga cała czarna.
-Może załóż tą.- I wskazałam na czarno- białą.
-Dobra. – Uśmiechną się i założył koszulkę. Potem przytulił mnie, trzymając swoje ręce na moich biodrach i pocałował mnie w policzek.
- Dziękuję. Tylko Justin… Ja nie mam deskorolki.
- Wiem. Pożyczę ci jakąś moja. – Uśmiechną się pokazując swoje białe ząbki. – Ale jeszcze musimy iść do Scotta.
-Okej. To ja pójdę do Chrisa, powiedzieć że jesteśmy gotowi, a ty idź do Scotta.- Odwróciłam się i wyszłam. Zapukałam do Chrisa. Po chwili otworzył mi.

----------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 8 tak wcześnie tylko dzięki @Belieberka12
Takto ten rozdział dodałabym dopiero wieczorem. 
Mam nadzieje, że wam się podoba. teraz jest 
trochę nudno, ale w następnym rozdziale będzie katastrofa...
(Kto zgadnie, co się stanie?)
#KOMENTARZE #PROSZĘ
#Dzięki, ze czytacie. =D
 #THX ;*

28 czerwca 2011

Rozdział 7

*Oczami Christiana*
     ‘Czemu Demi już pojechała? – Mówiłem sobie w myślach- Justin już z nią zerwał? To się wkurzyła. Znam to uczucie. Tak jak tata zabiera mi pilota od telewizora, bo za długo oglądam. Wtedy ja się wkurzam… Czemu ja tak długo myślę? Może powinienem pójść do Justina… Ciekawe, czy Bella też tam jest, czy wyszła gdzieś… Nie no, pewnie że tam jest! Tylko teraz zapukam…

*Oczami Belli*
-Raczej dobrze. Więc… -spojrzałam mu prosto w oczy-Będę twoją dziewczyną.-  Powiedziałam to i się uśmiechnęłam.
    Justin był bardzo zadowolony, na jego twarzy malował się wielki uśmiech. Ciekawe tylko, co teraz b…będziemy robić…
    ‘PUK-PUK’ Usłyszałam stukanie do drzwi. Do pokoju wszedł Chris. Miał minę, jakby nam przeszkodził, bo się obejmowaliśmy. Justin chyba nic by nie powiedział, ze szczęścia, choć nie wiem, czy naprawdę się tak cieszył… Musiałam coś powiedzieć.
-Spokojnie Chris, teraz nie przeszkodziłeś. –Uśmiechnęłam się do niego i odeszłam od Justina.
-Ufff… To dobrze, ale teraz pukałem. – Powiedział szubko.- A co jest z Justinem, że tak stoi i się uśmiecha?- Zapytał niepewnie.
-Wydaje mi się, że się z czegoś cieszy…- Śmiać mi się chciało, gdy to powiedziałam.
-Tylko z czego?- Dopytywał się Chris.
-Już nie twoja sprawa.- Justin powiedział to tak oschle. Nie wiem dlaczego. Przecież Chris nam teraz nie przeszkodził, ani nie był niemiły. On po prostu jest młodszy.
-Justin! –Krzyknęłam do niego- Nie bądź niemiły dla Chrisa! Jasne?
-Aha… -Opuścił głowę, jakby się wstydził.
-Czemu on cię tak słucha?- Spytał Chris.
-Hmm… Wiesz co… To może dlatego, że…- Nie mogłam dokończyć, bo Justin mi przerwał.
-Chris, my teraz idziemy do centrum handlowego, kupić Belli jeszcze jakieś ubrania. –Powiedział to patrząc na Christiana.
-Nie przerywaj mi. A kiedy to ustalaliśmy, że idziemy do centrum handlowego?- Justin jakoś strasznie się rządził.
-Przepraszam. Mówię ci to teraz. -  Patrzył mi przepraszająco w oczy. Wygladał jak taki słodki mały piesek…
-Ale nie możemy tak zostawić Chrisa…- Zmiękłam przy tym jego spojrzeniu, które z przepraszającego zmieniało się w zalotne. 
-Mną się nie przejmujcie. Możecie iść. Ja pójdę do Scotta. – Uśmiechnął się.
-O. To dobrze. Powiedz mu, że wychodzimy z Bellą.- Powiedział Justin
Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy w stronę limuzyny. Szliśmy w milczeniu. Ja byłam pewna siebie, ale Justin czuł się chyba winny. Gdy wsiedliśmy do limuzyny, zaczęłam rozmowę.
-I co? Zadowolony z siebie?- Nie patrzyłam na niego. To miała być kara.
-Nie…- Powiedział speszony.
-Czemu byłeś dla niego taki nie miły?- Wciąż na niego nie patrzyłam.
-Sam nie wiem… Chciałem spędzić z tobą trochę czasu …- Nie dałam mu dokończyć.
-Dlatego chciałeś go wyrzucić z pokoju?- Przecież on nie wie jeszcze, ze jesteśmy parą.
-Nie dałaś mi dokończyć. Chciałem z tobą pobyć sam na sam.- Uśmiechną się zalotnie.
-To nie jest powód, żeby być takim dla piętnastolatka.
-Wiem. Przeproszę go, jak wrócimy. A czy teraz możesz na mnie spojrzeć? – Spytał smutnym głosem. A ja na niego spojrzałam. – Dojechaliśmy. Wysiadasz?
-No przecież nie zostanę tutaj. –Uśmiechnęłam się lekko.
       Chodziłam z Justinem po różnych sklepach i kupiłam sobie różne zestawy (od aut. Zestawy są na samym dole). Weszłam też do sklepu z bielizną. Kazałam Austinowi czekać przed sklepem, ale mnie nie posłuchał i musiał wejść. Przymierzyłam bieliznę, oczywiście nie pokazywałam się w niej Bimberkowi i chyba był z tego powodu smutny. Zapłacił i wyszliśmy. Byłam zmęczona, więc pojechaliśmy. Przed hotelem było wiele paparazzi. Szober musiał nas przed nimi ochraniać. Wbiegliśmy szybko do hotelu i pobiegliśmy do pokoju.
-Dzięki Justin z te ciuchy! – Krzyknęłam głośno i rzuciłam mu się na szyję. Torby z ubraniami leżały na podłodze.
-Nie ma za co.- Też mnie przytulił i uśmiechną się.
-Nie wiem, jak ci się odwdzięczę!- Justin wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Sam położył się obok mnie.
-Mam już pewien pomysł…- Powiedział zalotnym głosem.
   Zaczął mnie całować. Na początku delikatnie, a potem coraz namiętniej. Cały czas odwzajemniałam pocałunki. Było mi tak miło! Jemu chyba też. Co sekundę myślałam, że zmierza do czegoś więcej. Położył swoją dłoń pod moim biustem, ale nie dotykając go. Przez chwilę się wystraszyłam, ale czując, ze nic nie robi uspokoiłam się. Nasze pocałunki stawały się powoli coraz słabsze… Delikatniejsze. Aż w końcu przestaliśmy się całować. Patrzyliśmy dobie prosto w oczy. Ta chwila była cudowna. Czułam się wspaniale leżąc koło niego.
-Wystarczy takie podziękowanie?- Zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-No nie wiem, nie wiem… - Odpowiedział patrząc zalotnie w moje oczy.

-----------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, ze wam się podoba. Pisałam bardzo długo, aby było ciekawe i 
mam nadzieję, że jest. Proszę o komentarze, których ostatnio bardzo brakuje. 
Mam nadzieję, że będzie ich więcej, bo jeśli nie będzie ani jednego komentarza 
(a mam nadzieję, że ze trzy się znajdą) to nie będzie następnego rozdziału. 
A teraz będzie coraz goręcej... 
#PaPa 
Jesli macie jakieś pytania to na TT pisać ( @kasiakurczewska ) lub na mail (kasiablogspot@gmail.com)

(A tutaj macie te zestawy:
Zestaw 1
















Zestaw 2












Zestaw 3















Zestaw 4













Zestaw 5



Zestaw 6






)

24 czerwca 2011

Rozdział 6

-Ja? Przyjechałam do ciebie kochanie! Wiem, ze jestem za wcześnie, bo jest 11.00, ale mamy więcej czasu dla siebie…- Ostatnie słowa mówiła dziwnym głosem.
-A czego chciał Scott?
- Powiedzieć ci, że Demi już przyjechała. –Odpowiedział.- Justin… Ty załatw swoje sprawy i porozmawiaj z Demi. – Mówiłem Scottowi, że chcę zerwać z Demi, więc chyba o to mu chodziło.
- Demi… Możemy porozmawiać? –Pokiwała głową, że tak. Wyszliśmy na korytarz.– Może przejdziemy do mojego pokoju?
- Dobrze. – Uśmiechnęła się.
-Tylko muszę jeszcze zadzwonić do Chrisa.
-Pewnie kochanie! –Przytuliła mnie.
-Chris? Idę z Demi do mojego pokoju.
-O co ci chodzi? -Powiedział
-Wiesz… Chris powinien znaleźć sobie dziewczynę. – Powiedziała wesoło.
- Ale on ma dziewczynę. Jest z nią w moim pokoju.
-Tak! To chętnie ją poznam. – Krzyknęła. Weszliśmy do mojego pokoju i zanim ktokolwiek zdążył się odezwać, ja powiedziałem:
- Chris, możesz przejść, ze swoją dziewczyną, Bellą do swojego pokoju? – Powiedziałem szybko.
-Co? –Bella się spytała, ale wygoniłem ich z pokoju.
-To… Co chciałeś mi powiedzieć?- Zapytała Demi, znowu dziwnym głosem.
- Demi… Pomiędzy nami od dawna się nie układa i…- Zrobiła się smutna.- Demi… Ja muszę z tobą zerwać.
-Co? Dlaczego?- Udawała, że nie rozumie.
- Zrywam z tobą. Pojedź do domu. Nie mogę z tobą chodzić, bo cię nie kocham. –Mówiłem wolno.
-Jak chcesz! Twoja strata!- Krzyknęła, wyszła i zatrzasnęła drzwi za sobą.
             Nie wiem, gdzie poszła, ale pewnie do Scotta. A on każe jej jechać do domu. Wyjrzałem przez okno i widziałem, jak wsiada do swojego samochodu i odjeżdża. Poszedłem do Chrisa i Belli. Zapukałem i wszedłem.
-Justin! Co to miało znaczyć?- Bella krzyknęła, od razu, jak się pokazałem.
-Chciałem na spokojnie zerwać z Demi, więc musiałem coś wymyślić.
-I jak poszła rozmowa?- Powiedziała z gniewem.
-Dobrze. Zerwałem z nią. Trochę się wkurzyła, ale pojechała. –Uśmiechnąłem się.
-Aha…- Odezwał się Chris.
-Bella, to może my pójdziemy do naszego pokoju.- Mówiłem to wolno, patrząc cały czas na Chrisa.
-Dobrze.- Odpowiedziała i wyszła, zanim, ja zdążyłem się obrócić.
-Pa, Chris.
-Pa.
    Bella była już w moim pokoju, kiedy ja wchodziłem. Siedziała na fotelu. Miała dobrą minę. Była trochę uśmiechnięta. Zacząłem rozmowę.
-To… Teraz nadrobimy to, o co cię prosiłem w nocy?- Mówiąc to podchodziłem do niej. Bella wstała i zbliżyła się do mnie. 
-Na pewno tego chcesz?- Uśmiechnęła się pokazując swoje białe ząbki. Nie odpowiedziałem, tylko ja pocałowałem. Bella odwzajemniła pocałunek. Całowaliśmy się chwilę, ale ona musiała przestać. A było tak pięknie!
- To znaczy, że będziesz moją dziewczyną? – Spytałem się z uśmiechem na twarzy.
-Muszę się zastanowić.
-Czemu?- Byłem zdziwiony.
- No bo tak podejrzanie mnie całowałeś.- Była coraz bardziej uśmiechnięta.
-Jak podejrzanie?
-Tak… jakoś inaczej, niż w nocy, albo rano.
          Podchodziła coraz bliżej mnie, a ja się oddalałem. Na jej twarzy widać było coraz większy uśmiech, a na mojej twarzy malowało się przerażenie.
-To co chcesz teraz zrobić?- Spytałem. Chyba wiedziałem o co jej chodzi.
- Teraz… Teraz mam zamiar sprawdzić, czy ten pocałunek będzie choć trochę przypominał tamte dwa. – Zbliżyła swoja twarz do mojej i  delikatnie musnęła swoimi wargami moje, a ja odwzajemniłem pocałunek.
- Hmm… Teraz wiem, że całujesz tak samo…
-To dobrze, czy źle?- Już się pogubiłem, więc musiałem zadać to pytanie. 
---------------------------------------------------------------------------
Napisałam nowy rozdział!!! Pomysły mi się kończą, więc proszę was, 
abyście mi pomagali i pisali na mój mail ( kasiablogspot@gmail.com ), 
albo pisali na twitterze ( @kasiakurczewska ) Tylko na TT mam limit, 
więc przez najblizszą godzinę nic pisać nie bede mogła. A moge czekać 
nawet 5 godzin... 
Ale wróćmy do bloga. Mam nadzieje, ze moje posty wam się podobaja. 
Bardzo sie cieszę, ze tyle was jest! Jesteście super! #Dziękuję . 
#LOVESTORY

Ogłoszenie

jeśli macie jakieś pomysły, co dalej napisać w opowiadaniu, to wysyłajcie je na mój majl ( kasiablogspot@gmail.com ) lub piszcie na TT. ( @kasiakurczewska ). Bardzo potrzebuję waszej pomocy! Teraz brak mi weny, a chcę pisać, jak najwięcej. Więc mam nadzieję, że napiszecie do mnie coś. =)

Rozdział 5

*Oczami Justina*
       Ale ona jest pociągająca… Chcę jak najszybciej zerwać z Demi. A właśnie. Trzeba coś kupić Belli. Podszedłem do drzwi od łazienki i spytałem:
-Za ile wyjdziesz? – Wiem wspaniałe pytanie.
-Trochę poczekasz. Dziewczyną szykowanie zajmuje około 1 godziny. Ale mi trochę więcej. - Aż godzina? To mam trochę czasu…
-Ok. To ja wyjdę na pół godziny.
-Ok.
   Szybko się przebrałem i  poszedłem do Chrisa. Zapukałem do drzwi i weszłam. Tak jak myślałem. Chris jeszcze spał. Musiałem go obudzić.
-Chris! Wstawaj!!! – Zacząłem go budzić.
-Justin…?- Powiedział zaspanym głosem- Czemu mnie budzisz?
-Idziemy do centrum handlowego. Belli trzeba kupić jakieś ubrania.
-Nie możesz iść sam? – Nadal mówił zaspanym głosem.
-Do której siedziałeś?
-Nie wiem… Do jakiejś 4.00 – Do 4.00 ? Jeśli nas podsłuchiwał, to po co siedział aż do 4.00? Przecież my z Bellą siedzieliśmy do jakiejś 3.00 .
-Musisz iść.
- Dobra, tylko się przebiorę.
-Ok. Czekam przy recepcji.
Poszedłem na dół. Akurat spotkałem Scotta.
-Justin, gdzie idziesz?
- Do centrum handlowego. Muszę kupić Belli jakieś ubrania. Chris też idzie. –
-A gdzie on jest? -
-Dopiero się ubiera. Musiałem go obudzić.- Zaśmiałem się cicho.
-Dobrze. Tylko bądźcie najpóźniej za godzinę.
-Aha. –Tak… Będziemy wcześniej…
Chwilę czekałem na Chrisa, ale szybko przyszedł. 
-Cześć Justin. To idziemy? Bo jak nie, to ja wracam spać.
-Idziemy. – Weszliśmy do limuzyny. Jechaliśmy około 5 minut.  W centrum handlowym było mało ludzi. Poszedłem z Chrisem do sklepu, w którym były ubrania Miley Cyrus. Kupiłem Belli białą bluzkę na ramiączka, czarna spódnicę i kilka dodatków.(Od aut. na samym dole tego postu będzie zdjęcie tego zestawu. *1)
- To idziemy już do hotelu? – Spytał Chris.
-Jeszcze nie. –Odpowiedziałem.
-To co jeszcze musisz jej kupić? – Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
- Nic, ciebie nie powinno to interesować. Idź do limuzyny, a ja zaraz przyjdę.
-Bobra, tylko przyjdź szybko.
-Aha…
   Gdy Chris sobie poszedł, ja udałem się w stronę sklepu z bielizną. Wybrałem coś Belli. Nie szukałem zbytnio, bo przyjdę z nią tu jeszcze raz i sama sobie coś wybierze. Zapłaciłem i poszedłem do limuzyny. Chris oczywiście musiał mnie popędzać. Po co ja go brałem? W hotelu byliśmy 5 minut później. Chris pobiegł spać, a ja poszedłem do mojego… znaczy naszego pokoju. Bella była jeszcze w toalecie, więc położyłem się na łóżku. Kilka minut później wyszła. Była w szlafroku.
-Już jesteś… - Nie miała szczęśliwej miny. – Gdzie byłeś?
-W centrum handlowym. Kupiłem ci ubrania i… sama zobacz. –Podałem jej torebki i poszła jeszcze raz do toalety. Chwilę później wyszła przebrana w ubrania, które jej kupiłem.
-Dziękuję! –Powiedziała to i mocno mnie przytuliła. Zastanawiałem się tylko, czy wybrałem dla niej dobry rozmiar bielizny…
-Ze wszystkim trafiłem? – Uśmiechnąłem się.
-Tak… -Powiedziała wolno i też się uśmiechnęła.
-Ale… Możesz się inaczej odwdzięczyć. – W tym momencie pokazałem palcem swoje usta.
-Chciało by się.
-No chcę. – Powiedziałem potwierdzając.
-Nie, dopóki nie załatwisz swoich spraw. Już ci to mówiłam.
-Dobra…Ale potem…
-Tak, tak… Ale się tak nie napalaj. – I zaśmiała się. Odeszła ode mnie i usiadła na fotelu, a ja znowu położyłem się na łóżku. W tym momencie do pokoju wszedł Chris.
-Justin, Scott cię woła. – Powiedział zawiedzionym głosem.
- A co chce?
-Ja mam to wiedzieć? Idź do niego, bo się wkurzy.
-Ok. Idę. –Poszedłem do Scotta, zostawiając Bellę na pastwę Chrisa, ale myślę, że sobie poradzi. Poszedłem do pokoju Scotta. Zapukałem i chwilę poczekałem. Drzwi otworzyła mi Demi.
-Demi? Co ty tu robisz? –Byłem bardzo zdziwiony.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
Tu jest zdjęcie tego zestawu:
A tak w ogóle, to dziękuję, 
ze obserwujecie tego bloga!!! 
proszę, o komentarze, 
które mnie motywują do 
dalszej pracy i dziękuję 
za poprzednie. Kocham was!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. 




A i jeszcze jedno. Mogę was powiadamiać o nowych rozdziałach tylko na twitter.com 
Nie mam GG. 




#iLoVeU








23 czerwca 2011

Rozdział 4

-Bella… -Powiedział takim cichym i spokojnym głosem…
-Justin, ja nie mogę!- zaczęłam krzyczeć- Znam cię dopiero kilka godzin. –Powoli uspokajałam głos. – A przez te kilka godzin nie powiedziałeś mi o Domi. – W moje oczy napłynęły łzy.
-Powiedziałaś, ze mi wybaczysz!- Tak, kurde! Mamy być razem, ale mówi do mnie głosem, jakby miał pretensje.
-Wybaczyłam, tylko ze… możemy być przyjaciółmi…- i w tym momencie poczułam, ze mnie przytulił. Tak dobrze się przy nim czułam…
-Bella… proszę cię…- Zaczęłam płakać- Bella, nie płacz.- Odeszłam od niego i otarłam oczy. –Bella…
-Justin, jestem już zmęczona…- bo była. Tą całą sytuacja…
-Dobrze. To połóż się na łóżku. – Powiedział to bardzo cicho. A ja się położyłam. Nie miałam siły się spierać. Nagle do głowy przyszedł mi pewnie pomysł.- Justin, możesz się położyć, koło mnie. Łóżko jest dwu osobowe, więc się zmieścimy.
-Nie będzie ci to przeszkadzać?- Skąd ten pomysł?
-Jeśli tobie nie będzie, to możesz się położyć. –Położył się… tyłem do mnie. Tak brakowało mi kogoś, kto mógłby mnie przytulić.
-Justin… -Odezwałam się cicho…
-Tak? – Jego głos brzmiał normalnie, ale coś mi w nim nie pasowało.
-Mógłbyś się do mnie odwrócić i mnie przytulić?- Ostatnie słowa mówiłam jąkając się.
Justin się odwrócił i mnie przytulił. Wtedy zrobiło mi się dużo cieplej. Czułam, jak wszystkie smutki i zmartwienia odchodzą. Justin trzymał mnie delikatnie, swoją dłonią dotykając mojego brzucha. Leżałam do niego tyłem. Było wspaniale, dopóki się nie odezwał:
-Bella, możesz mi ufać. – Powiedział szybko i chyba nie spokojnie, bo jego ręka napięła się.
-Justin, ja…-odwróciłam się do niego. Czułam jego oddech.
-Bella! Gdy cię zobaczyłem po raz pierwszy byłem oszołomiony! Jesteś taka delikatna. Inna niż wszystkie dziewczyny! Jesteś słodka, wrażliwa, ale…- i nie dokończył, ponieważ pocałowałam go delikatnie- Mówiła, że…
-Chciałam, żebyś przestał mówić.- zapanowała cisza, po czym ja musiałam ja przerwać.
-Justin, ja nie mogę z tobą być. Nawet jeszcze nie zerwałeś z Demi.
-Zerwę z nią, jak tylko będę mógł, ale przez telefon nie wypada…- Powiedział, jakby się speszył, ale przecież nie miał dlaczego.
-Nie wypada.- Zerwać z dziewczyną przez telefon? To brak kultury!
-Demi będzie koło 14.00, to wtedy…- Mówił bardzo szybko.
-Dobrze, ale ja już chce spać.- Byłam przemęczona. Chyba nigdy jeszcze nie miałam tylu wrażeń.
-A możesz mnie jeszcze raz pocałować?- Powiedział swoim nadzwyczajnie seksownym głosem.
-Nie.
-No proszę.- Pokręciłam głową, że nie i zasnęłam w jego objęciach. Przez sen czułam, jak gładzi swoją dłonią mój policzek.
   Rano obudziłam się chyba wcześniej od Justina. Leżałam dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy zasypiałam. Byłam do niego przytulona. Głowę miałam opartą na jego klatce piersiowej. Justin obejmował mnie. Jego ręka leżała na moim biodrze. Nie przeszkadzało mi to. Przy nim czułam się bezpieczna. Nie chciałam wstawać, żeby go nie obudzić. W pewnym momencie przypomniałam sobie ten pocałunek. Był krótki, ale zapamiętać można by go było do końca życia. Czułam się wtedy, jakbym wygrała w totolotka. Nie. Nie można tego porównać, do gry. To było cos innego. Spełnienie marzeń! Bardzo chciałabym to powtórzyć. Dlaczego ja nie pocałowałam go, kiedy mnie prosił? Dwa razy… Nie trzeba było iść spać. Mogłabym go całować godzinami. Ale teraz już pewnie nie będzie chciał… Jest taki uroczy. Mogłabym go obudzić, ale będzie miał koncert i musi się wyspać.
-Ile jeszcze możesz tak leżeć.-Odezwał się? Zaraz, zaraz… coś mi tu nie gra.
-Ty nie spisz?- To ja mogłam wstać?
-Obudziłem się przed tobą.- Wstała. Po prostu. Co innego miała zrobić? Leżeć wtulona w niego? Mieć opartą głowę o jego klatkę piersiową? Tę umięśniona klatkę piersiową? 
-Dlaczego wstałaś? – powiedział zdziwiony.
-Wiedziałeś, że nie śpię?
-Tak.
-To czemu przez ten czas się nie odzywałeś? – Ja tam bym się odezwała. No… Chyba…
-Chciałem… Chciałem, żebyś…- Nie dałam mu dokończyć.
-Chciałeś, żebym leżała wtulona w ciebie?
-No, tak…0 Chyba się speszył, bo już nie patrzył na mnie.
-Wiesz… W takich momentach zazwyczaj policzkuje lub kopie chłopaków. –Nastała chwila ciszy. Justin patrzył się na mnie. –Ale w tym wypadku…- Zaczęłam podchodzić do niego na czworaka, po łóżku. Zbliżyłam się do jego twarzy i delikatnie musnęłam jego wargi, ale tylko jeden raz. Austinowi widać się spodobało, bo odwzajemnił pocałunek i całowaliśmy się coraz namiętniej. Wplótł swoje palce pomiędzy moje włosy, a ja swoimi dłońmi jeździłam po jego klacie. Było cudownie, ale w Końcu musiałam przestać go całować. Oderwałam się od niego i usiadłam obok, na łóżku. W końcu Justin zaczął rozmowę.
-To jest o wiele lepsze, niż spoliczkowanie. – Uśmiechnął się.
-No ja myślę. Bo jeśli chcesz, to mogę cię spoliczkować.- Mówiąc to nachylałam się powoli nad nim.
-Wole pocałunek.- Jeszcze bardziej się uśmiechnął.
-Ale… Nie pocałuję cię, dopóki nie poukładasz swoich spraw.- Powiedziałam to głośno, akcentując prawie każde słowo. 
-Nawet jeden raz?- Pokiwałam głową, że nie.- Króciutki pocałunek?
-Justin… Pewnie znów będę żałować, ale nie.- Uśmiechnęłam się i wstałam.
-Zaraz, zaraz… Kiedy żałowałaś?- Nie odezwałam się, tylko szłam w stronę toalety. Justin podbiegł do mnie i mówił dalej- Kiedy w nocy cię prosiłem?- Wolno pokiwałam głową na tak, patrząc w jego oczy. – To trzeba to nadrobić.- Uśmiechną się chytrze.
-Ale nie teraz.- Ominęłam go i weszłam do toalety.

----------------------------------------------------------------------------
Nie ma jeszcze tych 10 osób, o które prosiłam. Jestem na was trochę zła, 
ponieważ mogliście poprosić waszych znajomych, alby czytali i obserwowali 
tego bloga. 4 rozdział jest, a piaty się szykuje.  Bardzo proszę o komentarze. 
Ona na prawdę bardzo mnie mobilizują do pracy! Kocham was! 
No...Ale... Dzięki, ze chociaż wy czytacie. 
<333 #LOVE

19 czerwca 2011

Ogłoszenie.

Czyli macie juz 3 rozdziały, ale 4 nie wstawię, dopóki ponad 10 osób nie bezie obserwowało tego bloga. Przepraszam, ale dla 3, czy tam 5 osób nie będę pisac. Codziennie będę wchodzić i patrzeć, oraz sama na TT pisac, aby obserwowali bloga, ale wy musicie mi pomóc.

Proszę, abyście cos z tym zrobiły.

Rozdział 3

-Demi jest moja dziewczyną. – Co? Dziewczyna? On ma dziewczynę i ja nic o tym nie wiem? On wie o mojch przyjaciółkach, to tym bardziej ja powinnam wiedzieć o jego dziewczynie!
-Ty masz dziewczynę? 
-No… tak.
-To czemu ja o niczym nie wiem? – Dziewczyna. Pff…
-Nie pytałaś… A poza ty…
-Może i nie pytałam, ale mogłeś mi powiedzieć! – W tej chwili już nie wytrzymałam i wyszłam. Poszłam do Chrisa.
-Hej Chris.
-Co Justin cię wyrzucił?
-Co? Nie.
-Czemu mi nie powiedział?
-Może nie chciał, żebyś była zazdrosna, a może..- czemu nie dokończyłeś?
-Co?
-On i Demi bardzo się od siebie oddalili.
-I to jest powód, dla którego nic mi nie powiedział?
-No, w sumie to nie, ale… -No pięknie Justin. Ale chociaż zapukał.
- Bella, czy możemy pogadać? - Wyszłam, nie chiałam z nim rozmawiac, ani nawet go widzieć. Poszłam do jego pokoju. Mam nadzieje, że zostanie u Chrisa, bo nie chce mi się tak chodzić z pokoju do pokoju.

*Oczami  Justina*
- To żeś sobie nagrabił…
-Trzeba było nie mówić nic o Demi.
- Czy tak, czy tak by się dowiedziała. – Po raz pierwszy dał mi dobrą radę.
- No tak…- Odczekaliśmy chyba z 3 minuty i w koncu ja się odezwałem- Chris, co ja mam zrobić.
- Bądź z nią szczery. Dziewczyny lubią szczerość. – I znowu dobra rada! – A dlaczego jej nie powiedziałeś o Demi?
- Gdy zacząłem z nią rozmawiać, to… Aż głupio się przyznać, ale zapomniałem o Demi. – Bo taka była prawda. Nie pamiętałem o Demi, od chwili, kiedy zobaczyłem Bellę w mojej garderobie.
-Zapomniałeś o Demi?
- No tak.. A poza tym ona dąży tylko do jednego.
- A możesz jaśniej?- Czy Chris jest aż taki głupi? Przecież chyba w tym wiek wie na czym polega … A z resztą. Lepiej nie rozszyfrowywać mózgu Christiana.
- Nie będę teraz z tobą o tym mówił. To jest bardziej intymna sprawa.
-A, Aaaaaaa… Serio? Ile razy już próbowała? – Chris, ale ty głupi jesteś!
- Cos ty taki dociekliwy? To nie jest twój interes. 
- Okej, tylko… Czemu autokar się zatrzymał?
-Wysiadamy. – Poszedłem po Belle. Siedziała w moim pokoju, oczywiście tyłem do drzwi. Wszedłem do pokoju i usiadłem koło Belli.
- Bella, chcesz żebym powiedział ci prawdę?- Nie usłyszałem odpowiedzi. – Kiedy zobaczyłem cię w mojej garderobie… Od tego czasu nie pamiętałem o Demi. Liczyłaś się tylko ty.
-Jak mogłeś zapomnieć o swojej dziewczynie!?
-No… Ja sam nie wiem. Chyba nie jestem w niej zakochany. – Nastała chwila ciszy- Czy możesz się do mnie odwrócić?- Ile można się obrażać? – Dziękuję. –Spojżałem jej prosto w oczy i… Do pokoju wszedł Chris.
-Tym razem pukałem. –Powiedział Chris, tak jakby się bronił. Chyba znów myślał, że nam przeszkodził. – Scoot prosi, żebyście już wyszli. –Szliśmy w milczeniu aż do pokoju. Wtedy pierwszy odezwał się Scoot:
-Pokój 397 Chris. Pokój 398 Justin. A jak coś, to ja mieszkam w 396.
-Okej. To my już pójdziemy. – Gdy to powiedziałem szybko pociągnąłem Bellę za rękę. Weszliśmy do pokoju…

*Oczami Christiana*
-Dlaczego oni są razem w pokoju?- To było dziwne. Justin miał wiele pomysłów, ale taki?
- Prosił mnie, abym pozwolił im być w jednym pokoju. A jakby Bella pytała, to wszystkie inne są zajęte.
-Ale tak naprawdę, to nie są? –Scoot tak dziewinie mówi…
-Nie.

*Oczami Belli*
-Bella. Ja chciałem c powiedzieć, że…
-Że co? Teraz jak masz dziewczynę, to wszystko się zmieniło!
-Nic się nie zmieniło!- Zapewniał mnie, ale nie wierzyłam mu.- Bella! To ty mi się podobasz! Nie Demi! – Po tych słowach mój świat stanął do góry nogami.  Nie wiedziałam, co mam mu odpowiedzieć. Ale czy to uczucie było szczere?
-Justin ja…
-Belle. Proszę cie, chociaz wybacz mi, że ci nie powiedziałem o Demi. Proszę.
- Justin, oczywiście że ci wybaczę, tylko… Nie wiem, czy możemy być razem…
- Co stoi na drodze?- On nic nie rozumiał…
- Justin, ja nie wiem, czy mogę ci ufać. 

----------------------------------------------
To jest Rozdział 3, ale 4 nie opublikuje, 
dopóki tego bloga nie będzie obserwować 
ponad 10 osób. Bardzo was proszę, 
abyście mówili o nim innym. To dla 3 
osób, lub chociaz 5 nie będę pisac. 
Przepraszam, ale Dopiero jak będzie 
obserwowało ponad 10 osób, to 
wstawie kolejny rozdział. 

Rozdział 2

- O. Hej, Chris! Poznałeś już Bellę? Odwieziemy ją do domu.- Justin powiedział z zadowoleniem w głosie. Ciekawe, czemu…
-A dlaczego? –No oczywiście. Chris musiał o to zapytać. Tylko, co odpowie Justin.
-Emm… To tajemnica. –Tajemnica? I Justin nie odpowiedział Christianowi nic konkretnego? Czyli woli, żeby nie wiedział. A to może znaczyć, że … Co to może znaczyć?
-Ta. Tajemnica. Po prostu nie chcecie, żebym wiedział. – Co!? On czyta mi w myślach?. – A Scoot wie o tym?
-Jeszcze nie, ale zaraz się dowie. Możesz poprosić go, żeby przyszedł tutaj? – Ooo… Co ja sobie wyobrażałam… Menager Justina się nie zgodzi i znowu będę „bezdomna”.
-Chris już poszedł. Nareszcie.
-Nie lubisz go?
-Lubię, ale chciałbym się jeszcze czegoś o tobie dowiedzieć.- I zrobił ten swój cudowny uśmiech.
-Justin, a… Jak twój menager się nie zgodzi, żebym z wami pojechała?
-Zgodzi się, tylko muszę mu opowiedzieć ta historię. Zgadzasz się? Zapytał, ale pewne, że się zgadzam, przecież na co dzień nie zdarza się spotkanie i rozmowa z taka gwiazdą i jeszcze spędzenie z nim całych dwóch dni!
-Zgadzam się. –Po moich słowach ktoś zapukał do drzwi i wszedł. To był Scooter Brown.
-Justin, chciałeś coś?- Zapytał, jakby to nie było oczywiste.
-Tak…-Odpowiedział i poszedł z nim na bok, a ja siedziałam i mogłam się tylko domyślać, co oni mówią. Widać było, że Scooterowi nie podoba się chyba ten pomysł, ale Bieber nadal go przekonywał. Po kilku… no po piętnastu minutach Scoot wyszedł.
-Czyli rozumiem, że nie mogę zostać… - Byłam smutna. Teraz jakoś wrócić do domu. Tylko skąd wziąć pieniądze? Ah….
-Możesz zostać, tylko że w hotelu nie ma wolnego pokoju. I –Mogę zostać, tylko nie mam gdzie spać! No super. A co to jest to „I”? O nie, nie, nie… Czy Justin chce, żeby spała razem z nim w jednym łóżku? Każda dziewczyna o tym marzy, ale… No…- będziesz musiała spać w moim łóżku. A ja będę spać na podłodze. – Co? Odstępuje mi łóżko? No nie… Nie pomyślała bym.
-Ale wtedy ty się nie wyśpisz. To ja będę spać na podłodze. Przecież i tak miało mnie tu nie być, a ty masz koncerty. – Wolałabym spać na łóżku, ale trzeba było być miłym. 
-Nie pozwolę Ci na to! To…
-Możemy to załatwić, jak dojedziemy? –Jejku! Jakaś mądra decyzja.
-Dobra.  –Uśmiechną się. I mnie przytulił.
   Gdy szliśmy do autokaru  byłam koło Justina. Czułam się trochę speszona, bo nikogo tam nie znałam… no. Oprócz Christiana. Gdy weszliśmy do autokaru, Justin zaprowadził mnie do swojego pokoju. (WoW! Ale ten autokar jest wielki!) .
-No… To co chcecie robić? – No pewne. Chris musiał powiedzieć cos bardzo mądrego… Pfff…
-Chris, przecież jest 1.30 w nocy. –A tak. Moja mądra odpowiedź.
-A no tak… - Chris chyba się speszył. – To może ja pójdę spać do mojego pokoju…
-Okej. –Powiedzieliśmy na raz z Justinem. A Chris, no może trochę smutny, ale wyszedł.
-To co chcesz teraz robić?- Justin, ty się opanuj. Ja dopiero co rozstałam się z chłopakiem, a ty takim romantycznym głosem, w środku nocy pytasz się, co chcę robić?
- Spać.
-Nie opłaca się.
-Co?
-Za 30 minut będziemy w hotelu. Tam się wyśpimy. – Aha, chyba że tak.
-To co chcesz teraz robić?
-Sam nie wiem. – Pytasz się mnie, a sam nie wiesz? Super! – Chciałbym Cię lepiej poznać. Powiedz coś o sobie.
- Dobra, to może zacznijmy od… Ok. Już wiem. Mieszkam W Los Angeles, mam dwie najlepsze przyjaciółki, Meddy i Caitlin. Moja mama zmarła, jak miałam 3 lata, od tej poru utrzymuje mnie tata. Ale nie musi pracować, bo jesteśmy bogaci. Jak cos, to się nie chwalę. Mój tata ma firmę z ubraniami damskimi.
-Jak się nazywa?
-To jest mało ważne.
-No weź powiedz. –Ale on uparty.
- To nie jest istotne.
-Jest.
-Nie.
-Tal.
-Nie. –Mówiliśmy tak chyba przez 5 minut, aż stało się coś, czego bym się nie spodziewała.
To… to… Nie wiem jak to opisać. Jakie miałam uczucia, ale wiem, ze chciałam tego. Dawno
się w ten sposób nie bawiłam. A teraz jeszcze z Justinem! Sama nie widziałam, kiedy sięgał ta
poduszkę zza pleców. Zaczął mnie nią bić. Ale tak dla zabawy, więc ja tez jakąś sięgnęłam i zaczęłam go bić. W pewnym momencie zyskał przewagę i wyrwał moja poduszkę. Nie miałam jak się bronić. A on przewrócił mnie na plecy! Siedział na mnie! Moje biodra były pomiędzy jego nogami, a moje ramiona trzymał swoimi rękoma. Był nachylony nade mną, nie wiem, co chciał zrobić, ale wiem, ze był tego pewien. Teraz widziałam, że sięga po poduszę, ale cały czas patrzył mi głęboko w oczy. Już miał brać poduszkę w dwie ręce, gdy… drzwi się otworzyły i wszedł Chris.
-Ooo… Demi będzie zazdrosna…
-Chris! Spadaj! Nie wiesz, że nie wchodzi się baz pukania?- I Justin rzucił w niego poduszką, ale nie wcelował, bo Chris już zamykał drzwi.
-Kim jest Demi? – Co jaka Demi? I co to za imię? 


--------------------------------------------------------------
Udało mi się napisać kolejny rozdział. Zaraz dodam kolejny,
ale prosze, abyście mówili innym o tym blogu. To dla mnie
bardzo ważne. 
I Love YOu! <333

Rodzdiał 1

-I co, gotowy?- Zapytał Chris.
-Czy tak, czy tak muszę wyjść na scenę. -Odpowiedziałem- Ale jestem gotowy. 
 Kocham występować. Spotykać się z fankami. Bo raczej na koncertach nie widać chłopaków. nagle usłyszałem głos "Justin musisz już iść na scenę".  Zacząłem iść. Dopiero po chwili doszło do mnie, że to mówił mój menager. 
   Zaczęło się odliczanie. "trzy! Dwa! Jeden!" I wbiegłem na scenę. Zacząłem od utworu "Love me" Potem było "One time" i "Baby". Widać było, że dziewczyną się podobało. Tak zleciało kolejne piosenki. Aż doszło do tej jednej. "One Less Lonely Girl" To przy tej piosence zapraszam jedną dziewczynę na scenę. Zacząłem śpiewać. Nagle na scenę weszła dziewczyna. Ale była inna niż wszystkie. Miała długie, lekko kręcone włosy. Niebiesko-zielone oczy. Wyglądała nieziemsko. Miała na sobie biało-szarą, krótką sukienkę. Kilka naszyjników z gwiazdkami i czarne bransoletki. Usiadła na krześle, a ja przyniosłem jej kwiaty. Dalej śpiewałem, ale tym razem, nie były to tylko puste słowa. Czułem, że śpiewam to do niej i ze... „Chłopie opanuj się ! Ty masz dziewczynę i przyjedzie do ciebie za jeden dzień.” –Podpowiadał mi to jeden głos. Za to drugi mówił- „I co z tego, ze ma dziewczynę? Demi dąży tylko do jednego. I tak się nie dowie, że pocałowałeś inną. A ta jest bardzo atrakcyjna.” I co ja mam zrobić? Jeden głos mówi mi, że mam być wierny Demi, a drugi, ze ona nawet się o tym nie dowie. Piosenka się już kończyła i musiałem wybrać. Widziałem, że ta dziewczyna jest bardzo szczęśliwa, wiec postanowiłem jeszcze bardziej ja uszczęśliwić. Patrzyła mi prosto w oczy. Zbliżyłem się do niej i pocałowałem ją w policzek. Przecież w policzek, to chyba nic takiego, żeby Demi się zdenerwowała. Gdy ją pocałowałem uśmiech na jej twarzy jeszcze się powiększył. Przytuliłem ja i zeszła ze sceny, a ja musiałem zaczynać kolejna piosenkę. Zacząłem śpiewać „U smile”. Mimo, ze na Sali były tysiące dziewczyn, mój wzrok skupił się tylko na jednej. Właśnie na tej, która zeszła ze sceny. Widziałem całą sytuację, jak przytula się ona do jakiegoś blondyna, którego wcześniej nie widziałem. To co stało się później, trochę mnie zmartwiło. On ją odepchnął! Chyba zaczął się z nią kłócić. Z jej oczy zaczęły spływać łzy. Bardzo było mi jej żal. Gdy skończyła się piosenka, pobiegłem za scenę i poprosiłem tych ludzi, co ja tu przyprowadzili, żeby po nią poszli jeszcze raz. Nie wiem, jak się nazywali. Nie znam całej mojej załogi. Trochę się ze mną kłócili, ale w końcu poszli jej szukać. Musiałem wrócić na scenę. Wbiegłem i zacząłem śpiewać „Never Say Never”. Widziałem tych ludzi i ją. Powoli się do niej zbliża. Ucieszyłem się, ale ona chyba nie chciała z nimi iść. Wyglądała na bardzo smutną. Chwilę ja namawiali i w końcu się zgodziła, ale nie przestawała płakać. Zaśpiewałem jeszcze „Stuck In the moment” i wybiegłem ze sceny. Byłem bardzo zmęczony, ale koncert się udał. Wszedłem do mojej garderoby i zobaczyłem tą dziewczynę, dla której spiewałem „One Less Lonely Girl”. Skulona siedziała na kanapie i płakała. Usiadłem koło niej i ja przytuliłem, a ona odwzajemniła uścisk.
-Dlaczego płaczesz?- Zapytałem.
-Cody… Mój chłopak, Cody… On… On zerwał ze mną…- Mówiła nie przestawiając płakać. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
-Nie płacz. Wszystko będzie dobrze. –W końcu cos z siebie wydusiłem.
-Nie! Nic nie będzie dobrze! Jestem w obcym mieście! Nie mam jak pojechać do domu! Cody miał mnie odwieźć, ale powiedział, że przez to, co zrobiłam nie chce mnie znać!!- Wykrzyknęła, cały czas płacząc. Nie wiem, jak tak można postąpić. Zostawić dziewczynę sama w obcym mieście…
- Nie martw się…- Ale nie zdążyłem dokończyć, ponieważ wstała i krzyknęła.
-Jak mam się nie martwić! Jesteśmy w Nowym Jorku, a ja mieszkam w Los Angeles! Jak mam się nie martwić!?- Coraz bardziej płakała. Wstałem i ja przytuliłem.
-Nie dałaś mi dokończyć. Ja mogę Cię odwieźć do domu. Tylko mam jeszcze 2 koncerty. Więc będziesz musiała trochę poczekać, ale odwiozę Cię do domu. Nie martw się o to. – Gdy to powiedziałem, przestała płakać.
-Naprawdę to zrobisz?- Zapytała, a ja tylko pokiwałem głową i jeszcze raz ją przytuliłem. –Tylko… No wiesz. Ja nie mam przy sobie nic. Nawet telefonu. Pewnie już go straciłam…
-To jutro pójdę z tobą do jakiegoś centrum handlowego i kupie Ci jakieś ubrania.
-Nie. Nie chcę, żebyś wydawał na mnie swoje pieniądze. – Gdy to powiedziała jej mina znów zrobiła się smutna.
- To żaden kłopot. I nie możesz powiedzieć, że nie chcesz iść, bo mogę pójść sam i Ci iść kupić. – Mówiąc ostatnie słowa uśmiechnąłem się.
-No dobrze. – Tez się uśmiechnęła.
-Ale nawet jeszcze nie poznałem twojego imienia.- Uśmiechnąłem się chytrze.
-A tak. Przepraszam. Nazywam Się Bella Smith.
- Bella… Piękne imię. A ja nazywam się Justin Bieber.
-No, jakbym nie wiedziała. – Powiedziała to, po czym się zaśmiała.
-Chciałem być skromny.
-Udało Ci się… - Znów się zaśmiała. Ma taki piękny smiech, mógłbym go słuchać godzinami…
-No. Ale ja powinienem się przebrać, więc…-I znów mi przerwała.
-Dobra, to ja wyjdę…
-Nie, ja pójdę do toalety się przebrać. A Ty tutaj poczekaj. –Pokiwała głową i usiadła na kanapie.

‘Oczami Belli’

     Wciąż myślałam tylko o jednym. Dlaczego Cody tak się przejął, że Justin pocałował mnie w policzek? Przecież to jest gwiazda i nigdy się we mnie nie zakocha. A poza tym, on ma dziewczynę. Ale Justin jest miły… Powiedział, że odwiezie mnie do domu, choć mógł zwyczajne to zignorować. A jeśli będzie chciał znać powód, dla którego Cody zerwał ze mną? Nie mogę mu powiedzieć, że to dlatego, że mnie pocałował. Wtedy będzie myślał, ze to jest jego wina. A przecież tak nie jest. A może jest? No w prawdzie to Justin mnie pocałował, ale policzek nic nie znaczy. A może Cody od dawna szukał pretekstu, żeby ze mną zerwać?
-Cześć, Justin! Super koncert. Tylko, dlaczego zszedłeś ze sceny, po utworze… -Chyba się zorientował, ze Justin jest w toalecie, a ja siedzę na kanapie. –Aha…-Powiedział po cichy, ale ja mam bardzo dobry słuch. – Wiesz gdzie jest Justin? – No jakbym nie wiedziała, że o to zapyta.
-Justin przebiera się w toalecie. –Odpowiedziałam z uśmiechem na ustach.
-Aha…- I co? Znów „aha” nie mógłbyś w końcu zapytać, jak się nazywam maluchu? Chyba sama musze się przedstawić.
-Jestem Bella Smith. – Podałam mu rękę.
-Aha…
-Ciągle to „aha” Nie mógłbyś wydusić z siebie czegoś innego?
- Sorki. Jestem Christian Beadles. – Dopiero wtedy podał mi swoja rękę. – A tak właściwie, to co ty tu robi? Myślałem, że gwiazdy są na…- Chyba w tym momencie chciał „rzucić” jakiś tekst z gazety „Jak poderwać dziewczynę”, ale z toalety wyszedł Justin, przebrany cały na czarno. 


----------------------------------------------------------------------
No! Ale długo to pisałam. 
Tylko się nie przyzwyczajajcie  do takich długich rozdziałów. 
następny rozdział powinien pojawić się niebawem, a nawet dziś! 
Tylko myślę, że dziś nie zamieszczę kolejnego rozdziału, bo idę na basen,
a  wrócę około 20.00 Potem cały wieczorny "proces". Dopiero po "procesie"
będę miała czas. Więc patrzcie, czy nie ma nowego rozdziału. 

Ogłoszenie..

Pierwszy rozdział powinien pojawić sie jeszcze dzisiaj, ale nie obiecuję. 

Proszę mówicie innym o tym blogu i sami go czytajcie. (jeśli czytasz, to kliknij : "obserwuj")

Bohaterowie


Bella Smith
Bella jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole.Ma 17 lat. Wszyscy chłopcy się za nią oglądają. Jest zabawna i ma wiele talentów. Między innymi wspaniale tańczy. Ma chłopaka Cody'ego. W domu jest zwykłą nastolatka, ale w szkole zachowuje się jak lalunia. Żeby chodzić do skate parku przebiera się, żeby nikt jej nie rozpoznał. Jej ulubionym piosenkarzem jest Justin Bieber.

Meddy Black
Meddy jest w paczce z Bellą. Jest rozpuszczona dziewczyna. Udaje przyjaciółkę Belli. Umie być zabawna, ale często obraża innych. Tez lubi JB.





Caitlin James
Caitlin jest przyjaciółka Belli i Meddy. Jest spokojna i to ona pomaga Belli podejmować trudne decyzje. Caitlin, Meddy i Bella chodzą razem do klasy.

Cody Simpson
Cody jest najpopularniejszym chłopakiem w szkole. jego dziewczyną jest Bella, ale chodzi z nia tylko dla sławy.  Jest zarozumiałym bogaczem, tak jak Meddy. jest w klasie równoległej(Czyli chodzi do klasy B)(Cody nie jest sławnym piosenkarzem)
Emma Simpson
Emma jest siostrą Cody'ego. Ma ona 21 lat. Nie jest rozpuszczona i chodzi na studia aktorskie.
Justin Bieber.
Justin ma 17 lat. Umie walczyć o swoje. Ma miliony fanek, ale zakocha sie w jednej dziewczynie. Jego najlepszym kumplem jest Christian Beadles. Znają się od dawna. JB wie, że może ufać Christianowi. Justin ma też dziewczynę Demi, ale to nie w niej jest zakochany.

 Christian Beadles
 Chris, bo tak wszyscy na niego mówią, ma 15 lat. Jeździ z JB w trasy koncertowe potowarzyszyć mu. Zakocha sie w koleżance przyszłej dziewczyny Biebera.
Demi Lovato
Demi udaje, ze kocha Justina, bo chce zostać sławna, ale jak na razie nikt sie nią nie interesuje. Ma 17 lat. Chce, żeby miedzy nią, a Justinem doszło do czegoś, ale JB nie chce.

-----------------------------------------------------------------------
Przepraszam, ze tak późno, ale wczoraj do domu wróciłam o 22.00, więc nie miałam siły pisać. Pierwszy rozdział będzie już niedługo. A jak będą wakacje, to będę więcej pisać.
Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie na mail: kasiablogspot@gmail.com
<333

18 czerwca 2011

Ogłoszenie.

Hej.
    Jestem Kasia i mam zamiar piać dla Was bloga o miłości. To będzie trochę poplątane, ale mam nadzieję, że wam się spodoba. Posty mam zamiar dodawać często, bo przecież zaraz są wakacje. Ale po wakacjach będę mogła dodawać tylko w weekendy. Ale... Nie myślmy o tym teraz. I jeszcze przepraszam, jeśli w tekście będa błędy, bo jestem dyslektykiem, ale to może mało Was obchodzić.
    Dobra. To już będę kończyć i dostosowywać bloga. (Pierwszy rozdział pojawi się jakoś około 20.00)
Papa.